O tym, jak ważna to kwestia, w kontekście trwającej wojny w Ukrainie opowiadał pułkownik rezerwy pilot Krystian Zięć, ekspert Alioth Foundation oraz Prezes Zarządu Alioth Group w radiu RMF FM.
„Nie ma państwa, które zbudowało system bezpieczeństwa czy system szachowania przestrzeni powietrznej tylko w oparciu o system bazujący na ziemi” – opowiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM pułkownik Krystian Zięć, były dowódca 32 Bazy Lotnictwa Taktycznego, pilot-instruktor F-16.
Kolejny raz, nasi eksperci dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem w mediach, zwiększając świadomość społeczną w tematach bezpieczeństwa i obronności. Krystian Zięć był pytany przez red. Piotra Salaka, m.in. o to czy kwestią czasu jest to, że do Ukrainy trafią zachodnie samoloty.
– „Oczywiście, że tak. To jest tylko kwestia czasu. Jeżeli rząd amerykański będzie faktycznie chciał rozwiązać sytuację na korzyść Ukrainy, to tam na pewno będą musiały być samoloty taktyczne. Przykładem tego jest testowanie, jak wygląda jakość ukraińskiego pilota” – dodał płk Zięć.
Na pytanie o wpływ na wojnę w Ukrainie przekazania przez Polskę i Słowację samolotów MiG-29 odpowiedział: „Na pewno będą miały jakiś wpływ, na pewno będą miały pozytywny wpływ. Lepiej coś, niż nic. Każdy samolot taktyczny, który ma możliwości dyslokowania uzbrojenia czy odpalania rakiet, zrzucania bomb, jest wartością dodaną. O tym jak duża jest ta wartość, jego zdaniem decyduje m.in. wyszkolenie pilotów. Jeżeli dziś siły zbrojne Ukrainy wykorzystują samolot MiG-29 na co dzień, mają łańcuch logistyczny, system szkolenia, możliwości wykorzystania tego systemu, to zdecydowania ten samolot MiG-29 im się lepiej przyda” – stwierdził gość RMF FM.
Przejście pilota ze sterowania MiGiem-29 na F-16 pułkownik Zięć porównał do wsadzenia za kierownicę bolidu F1 kierowcy małego fiata. Tutaj nic nie uzyskamy. Dokładnie tak samo jest z przejściem pilota MiGa-29 do F-16.
Zdaniem Krystiana Zięcia nie ma takiego systemu bazującego na ziemi, który byłyby zdolny niszczyć w sposób skuteczny, efektywny i efektywny kosztowo platformy powietrzne, czy to są samoloty, bezzałogowce czy tanie bezzałogowce: „Proszę sobie wyobrazić, że czasami jedna taka rakieta, która ma „zniszczyć coś tam w powietrzu”, może kosztować nawet miliony. I czasami niszczymy jakiś środek napadu powietrznego, który kosztuje zdecydowanie mniej – mówił były pilot F-16. Nie ma takiego państwa, nawet państwa wspierającego dziś Ukrainę, które byłoby w stanie udźwignąć finansowo strzelania tymi wszystkimi drogimi nabytkami do wszystkiego, co się rusza w powietrzu” – dodał.
Całość artykułu można przeczytać na stronie: